-Więc o czym chciałeś rozmawiać?-od razu zapytałam Kubiaka.
-O tobie. Nie zaczęliśmy zbyt przyjaźnie. Nie uważasz?
-Gdybyś nie wziął mnie za personel inaczej by to się potoczyło. Poza tym, jak można zwracać się tak do ludzi. To jest tak płytkie. Myślałam, że jesteś inny.
-Miałem zły dzień. Jak pewnie wiesz, mam narzeczoną. Nie wychodzi nam za bardzo i...
-Z powodu narzeczonej wyżywasz się na ludziach?-przerwałam Kubiakowi.-Tak nie można, nawet jeżeli miałbyś najgorszy dzień w życiu. Niektórych może to ruszyć Kubiak. A im dłużej rozmawiamy, tym większym palantem się wydajesz.
-Oliwia nie przerywaj mi. Nie wychodzi nam bo ona ma chyba innego. Zdradza mnie, kiedy jestem poza domem. A Polcię zostawia u moich rodziców. Czy tak zachowuje się matka?
-Mnie nie pytaj. A to twoje chyba nie jest do końca pewne. Musisz z nią pogadać, a nie rzucasz się na ludzi z mordą.
-Z nią się nie da porozmawiać, a ja czasami mam już tego dość..
-No mi nie mów, że masz dość życia. Gwiazda polskiej siatkówki, bożyszcza nastolatek. Przyjmujący w tureckim klubie. Czego ty mężczyzno jeszcze chcesz? Czego Ci jeszcze brakuje? Ludzie mają gorzej.
-Myślisz, że siatkarz ma wszystko? Mylisz się. Ale co ty możesz o tym wiedzieć. Co ty w ogóle możesz wiedzieć o problemach..-prychnął Kubiak. Tego już dla mnie za wiele.
-Jesteś pierdolonym egoistą. Zapatrzony tylko w siebie. Żal mi się robi twoich bliskich, nie mam pojęcia jak z tobą wytrzymują. I kurwa, skąd możesz wiedzieć o moich problemach? Miałam ich za dużo jak na swój wiek. Ludzie są chorzy, nie mają domów, chcą żyć, a nie mogą. A ty się użalasz nad sobą?-po tych słowach skierowałam się w stronę ośrodka.. Nie mogę już tego słuchać. W holu zauważyłam Włodarczyka z Wroną i Szalpukiem. Ciekawe jak długo już tam stoją..
-Jakie ty możesz mieć problemy, młoda. Co? Jakie ty masz kurwa problemy?-zapytał ze zdenerwowaniem Michał.
-To nie Ciebie matka porzuciła kiedy miałeś 2 miesiące. Nie ty nienawidziłeś siebie przez ponad 15 lat. To nie ty zostałeś zgwał..- w tej chwili przerwałam. Powiedziałam zbyt wiele nieznajomej mi osobie.-Z resztą ja pierdole po co ja Ci to mówię.-wypowiadam przez łzy- Każdy ma uczucia, a to, że ty masz zły dzień nie znaczy, że możesz wyżywać się na innych. Nie tylko ty masz ciężko w życiu.
Wbiegając po schodach napotkałam spojrzenie Wrony i reszty. Pewnie, a nawet na pewno słyszeli rozmowę.. Jednak to mnie już nie interesowało. Chcę jak najszybciej zaszyć się w pokoju. Do obiadu została niecała godzina. Muszę wrócić do siebie.
-Jezu, Oliwka co się stało? Nie mogłyśmy Cię znaleźć po treningu. Co jest?-zapytała Gabi kiedy wchodziłam do pokoju.
-Mała sprzeczka z Drwalem. Jebany egoista. Ale daję radę. Żyje się dalej, co nie laski?-zwróciłam się do dziewczyn, na co obydwie przytaknęły. Tak naprawdę nie miałam na nic sił. Najchętniej wróciłabym do domu. Trzeba jednak robić dobrą minę, do złej gry.
-Po południe mamy wolne, rozmawiałam z Dziedzic. Powiedziała, że ma do pogadania z Blainem i Antigą.-zaczęła Natalka.
-Szykuje się coś grubszego?-zapytałam.
-Nie mam pojęcia, ale oni od początku zaczęli ze sobą coś ten..-odpowiedziała Gabrysia.
-Ja im życzę jak najlepiej. Antiga jest świetnym trenerem. A teraz przepraszam, ale muszę się ogarnąć. Nie mam zamiaru pokazać się tak ludziom.-po tych słowach skierowałam się do łazienki. Chwyciłam pod rękę potrzebne mi rzeczy no i telefon do którego nie zaglądałam od wczoraj.
4 wiadomości.
Karol 'Widzimy się dzisiaj? Mam nadzieję, że masz czas dla dobrego kumpla ;)'
Mama 'Kochanie, zadzwoń dzisiaj. Chcę z tobą porozmawiać.'
Patrząc na następne wiadomości zamarłam.
Marcin 'Kocie, nie wspominałaś, że wyjeżdżasz do Spały. Postaram się wpaść na chwilę. Mam nadzieję, że nie będziesz zła.'
i następna od tego samego nadawcy.
Marcin 'Widzę, że z Kubiaczkiem się nie układa. Postaram się poprawić Ci humor. :) Do miłego. :*'
Kiedy skończyłam czytać, łazienka zawirowała. Na szczęście zdążyłam chwycić się umywalki. Do obiadu zostało 15 minut. Szybko weszłam pod prysznic, wytarłam się i przebrałam. Trzęsącymi się rękoma ledwo pomalowałam oczy. Widziałam, że jestem blada ale nie zamierzałam nakładać na twarz tony makijażu. Chwiejnym krokiem wraz z dziewczynami udałam się na obiad. Wszystko wylatywało mi z rąk. Kiedy podniosłam szklankę z wodą, spadła na posadzkę i się rozbiła. Na szczęście nasz stolik był na końcu stołówki i słyszał to tylko nasz stolik. Chwyciłam szybko kawałki szkła, kalecząc sobie tym ręce. Wszystkie ruchy wykonywałam jakby w transie.
-Oliwia!-krzyknęła Gabrysia z Natalką. Cała sala w tym momencie skierowała wzrok na mnie.
-Jeju, zostaw to. Coś ty sobie zrobiła.-szybko obok zjawił się Włodi.
-Wojtek odejdź. Nie chcę na Ciebie krzyczeć, dam sobie radę.
-Pokaleczyłaś sobie ręce, daj sobie pomóc.-nie miałam ochoty krzyczeć. Kojący był widok krwi na podłodze. Na tym się skupiłam.
-Oliwia. Idziemy do doktora. Musi Ci to opatrzeć.-straciłam kontakt ze światem. Widziałam jedynie, że trenerka dołączyła do Włodarczyka i szła razem z nami do gabinetu doktora.
-Rany są płytkie, nie wymagają zszycia. Masz szczęście mała.-powiedział doktor po opatrzeniu moich rąk.-jednak musisz uważać. Trzy dni na zagojenie się, więc masz przerwę w graniu.
-No nieźle..-wydusiłam z siebie.-Nic mi nie jest będę żyła. Mogę już iść?-zapytałam.
-Tak możesz. Tutaj masz maść i bandaże. Najlepiej by było gdyby ktoś robił Ci te opatrunki, bo sama nie dasz rady.-poinstruował mnie nasz doktor.
-Poradzę so...
-Ja się tym zajmę.-przerwał mi Wojtek.-Oliwka chce być za bardzo dzielna.
-Skoro tak. Nie trzymam Cię już. Uważaj na rękę-rzekł Żabicki (nasz doktor).
W gabinecie została nasza trener, ponieważ musiała jeszcze porozmawiać z Żabickim. Włodi był zbyt opiekuńczy.
-Nie musiałeś mnie odprowadzać, aż do pokoju. Dam radę.-powiedziałam.
-Czy jest jakaś rzecz z którą sobie nie poradzisz Oliwka?
-Nie jestem dzieckiem, muszę sobie radzić. Mimo upływu lat nadal żyjemy w dziczy.
-Masz mnie, możesz na mnie liczyć. Pamiętaj. A teraz Cię przepraszam, ale mam trening. Do potem malutka.-Wojtek wyszeptał ostatnie słowa i pocałował mnie w policzek. To było dziwne.
Siedziałam w pokoju 10 minut sama, po chwili weszły dziewczyny oznajmując, że idą na zakupy. Poprosiłam ich żeby kupiły mi jakieś owoce, przekazałam im pieniądze porozmawiałam przez chwilę, po czym wyszły. Nie miałam ochoty na spacery, dlatego wzięłam się za czytanie. Byłam już na końcu 15 rozdziału kiedy ktoś zapukał do drzwi. Szybko wstałam z łóżka i udałam się w stronę drzwi. Miałam pewność, że to nie był żaden z siatkarzy. Mieli trening. Kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam dobrze znaną mi sylwetkę.
-Hej kochanie, tęskniłaś?-zapytał ze swoim cwaniackim uśmieszkiem. Próbowałam zamknąć drzwi jednak nie dałam rady.-zemu chcesz mnie zbyć? Znudziłem Ci się?-kontynuował.
-Spierdalaj nie chcę Cię znać. Wyjdziesz sam, czy mam zacząć krzyczeć?
-Ojj, co ty taka niegrzeczna.- zaczął całować mnie po szyi.-nie tęskniłaś?
-Ani trochę, wyjdź stąd!-krzyknęłam. Jednak dalej nie mogłam nic powiedzieć. Marcin zakrył mi usta swoją ręką. Po czym powiedział.:
-Jeszcze raz się tak do mnie zwrócisz, a obiję Ci mordkę. Zrozumiano?-przytaknęłam.-Dobra dziewczynka. Widzę, że się troszkę pokaleczyłaś.-skierował wzrok na moje ręce.-Znowu powtórka z przeszłości? Myślałem, że próby samobójcze masz już za sobą.
-Zostaw mnie i stąd wyjdź!-udało mi się wyrwać z jego uścisku.-Wypierdalaj!
-Śmieszna jesteś.
-Nie usłyszałeś jej? Wynocha gnoju.-zaskoczona skierowałam wzrok w stronę drzwi. Jeszcze jego tu brakowało-pomyślałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz