niedziela, 10 lipca 2016

34 Ty za to jesteś za duży. Jak miałabym Cię schować w szafie.

Po wypadzie do pizzerii Mateusz musiał wracać. Szczerze mówiąc nie chciałam się z nim żegnać, jego powrót oznaczałby moją samotność, za czym okropnie nie przepadam. Mimo to, wiedziałam, że jest to nieuniknione.
-Będę tęsknić.-mówię przytulając się do Mateusza. Z racji różnicy wzrostu sięgałam mu lekko za pas.
-Jakaś ty malutka.-mówi spoglądając na mnie. Te jego oczy, no po prostu jak on nie może znaleźć sobie jakiejś rozsądnej dziewczyny.
-Ty za to jesteś za duży. Jak miałabym Cię schować w szafie.-po chwili dochodzę do wniosku, że rzeczywiście ciężko byłoby schować go w szafie.
-Ja nie byłbym chowany, bardziej jako eksponat.-mówi przerywając moje rozmyślania na temat Mateusza w szafie
-Ohh jaki pewny siebie.-odpowiadam rozbawiona
-Przy tobie zawsze.-mówi spoglądając mi w oczy. Oliwia, nie pchaj się w to- podpowiada zdrowy rozsądek. Ale w sumie w co ja się mam pchać?
-Mateusz-mówię lekko zachrypniętym głosem po czym napotykam pytające spojrzenie Miki.-Dasz radę. W sensie w tym sezonie, Antiga wie co robi.
-Boję się, że jeśli dłużej nie będę grał to wylecę z podstawowej 6. Wiesz, że mam Buszka za plecami nie bedzie łatwo wrócić- widzę jego przejęcie na twarzy i wiem, że rzeczywiście się tego obawia.
-Mati, no przestań musisz wyzdrowieć żeby wrócić do formy i właśnie dlatego Antiga cie oszczędza sam dobrze o tym wiesz.-mówię dodając mu otuchy po czym się uśmiecham.
-Mam nadzieję, że rzeczywiście tak jest. Dziękuję malutka.-po tych słowach schylił się i pocałował mnie w czoło. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć czy nawet zrobić dlatego postanowiłam pożegnać pod pretekstem późnej godziny. Mateusz potulnie przytaknął po czym odjechał, a ja zostałam sama jak nigdy dotąd.
*24 czerwca*
Długo wyczekiwany koniec roku szkolnego. Dzięki Bogu zdołałam wszystko wyprostować, poprawić nie opuszczałam lekcji wfu no i dostałam promocję do drugiej klasy. Odbiór świadectw jak to zawsze odbywał sie w klasie. Nie poszłam na akademię bo według mnie nie ma racji bytu, żaden uczeń nie chce spędzać niepotrzebnych godzin w szkole. Michał napisał mi, że o 10 jest rozdanie świadectw w klasie dlatego mimo wysokiego obcasa szybko dotarłam do klasy napotykając spojrzenia niektórych dziewczyn. Widząc to tylko fałszywie sie uśmiechnęłam i podeszłam do Michała.
-Co tam księżniczko?-zapytał po cichu kiedy nauczycielka weszła do klasy.
-Ohh jak milutko. Koniec roku księciuniu, w dodatku mecz za niespełna 10 godzin. Muszę się wyrobić na mecz więc mam nadzieję, że szybko odda te świadectwa.-mówię półgłosem patrząc na nauczycielkę, która zaczyna rozdawać świadectwa.
-Kierunek Łódź dzisiaj? No to mam niespodziankę.-mówi tajemniczo, niestety nie mogę nic odpowiedzieć bo przyszła moja kolej na odebranie świadectwa, podchodzę powoli do nauczycielki i się uśmiecham.
-No Oliwia, mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie tylko lepiej.-mówi wręczając świstek zwany świadectwem.
-Będzie dobrze, gwarantuję to pani.-mówie ściskając dłoń wychowawczyni po czym wracam do Michała.
-Jaka to niespodzianka?-pytam wracając do wcześniejszej rozmowy.
-Też jadę na mecz dzisiaj, co prawda tylko na dzisiejszy ale jeśli masz ochotę możemy pojechać razem z moim starszym kuzynem.
-Jeśli nie byłby to problem to chętnie. Tylko czy kuzyn się zgodzi?-pytam niepewnie.
-Z tym na pewno nie będzie problemu.-mówi Michał puszczając mi oczko.
***
Po powrocie do domu zajęłam się sprzątaniem i ogarnięciem samej siebie. Nie mogłam zapomnieć o biało-czerwonych barwach dlatego założyłam reprezentacyjną koszulkę, oczywiście bez nazwiska jakiegokolwiek siatkarza i udałam sie na wskazane miejsce naszej "zbiórki". Michał mieszkał parę przecznic dalej dlatego dotarcie na miejsce nie zajęło mi zbyt długo. Widząc jedynie czarnego mercedesa na parkingu domyśliłam się, że to ta limuzyna ma dowieźć nas na mecz. Obok auta stał Michał również w barwach naszej reprezentacji razem ze swoim barczystym kuzynem. Wcześniej wspomniany stał plecami dlatego nie trudno było zauważyć jego przysadzistą sylwetkę. Kiedy Michał mnie zauważył powiedział coś do swojego kuzyna po czym ten się obrócił w moją stronę. Na oko mężczyzna miał 19 lat, brunet, wysoki, dobrze zbudowany. Najprawdopodobniej wszystko zapisane w genach bo muszę przyznać, że Michał niczym nie odstawał od swojego siostrzeńca.
-Kamil.-mówi wyciągając rękę na przywitanie. No powiem szczerze, rękę ma równie dużą co cała jego postura.
-Oliwia, miło mi.-odpowiadam-a więc to ty robisz nam dzisiaj za szofera?-pytam siedząc już w samochodzie na tylnim siedzeniu pasażera.
-Tak sie składa, że mam do załatwienia parę spraw służbowych w Łodzi. Młody do mnie napisał z prośbą czy bym mu nie pomógł więc o to jestem.-mówi zerkając w w moją stronę.
-To dobrze, że macie taki kontakt. Coraz ciężej o takie w rodzinie.-mówię z pełną aprobatą.
-O to się martwić nie musimy, u nas zawsze tak było i mam nadzieję, że będzie.-włączył się do rozmowy Michał.
-Miło słyszeć, że są jeszcze takie rodziny.-mówię po czym zerkam przez szybę na pędzące samochody.
_______________________________
Ciąg dalszy już niedługo :) 
Pozdrawiam Tańcząc w ciemnościach

2 komentarze: