-Dziękuję.-mówi po chwili
-Nie no luzik, każdego dnia całuję się z dwumetrowym siatkarzem tylko dlatego, że mnie o to poprosił.-mówię zirytowana.
-Nie protestowałaś.-zauważa
-Przed chwilą cię odepchnęłam gdybyś był tak uprzejmy aby to zauważyć.
-Fajnie było.-mówi z uśmiechem na ustach
-I z czego rżysz idioto? W czym miałam Ci pomóc? Każdą dziewczynę uciszasz, a potem całujesz?-mówię już mniej zdenerwowana.
-Tylko Ciebie.-rzekł, łapiąc mnie za rękę.
-Do czego ty dążysz Mika?-zabieram rękę i lustruje Mateusza wzrokiem.
-Chciałem coś sprawdzić. Miałem rację, ty nikogo nie kochasz na tyle by się z kimś związać.-jego słowa mnie całkowicie zamurowały, nie spodziewałabym się takiego podsumowania. Tylko czy on może mieć rację? Czy ja naprawdę nikogo nie kocham na tyle żeby z kimś być?
-Co ty pierdolisz, Mateusz?-pytam się zdezorientowana
-Gdybyś nie chciała kogokolwiek zdradzić, nie pozwoliłabyś na to. Nie spieraj się, wiesz dobrze, że mam rację.
Nic nie odpowiedziałam, zaczęłam myśleć nad stwierdzeniem Mateusza. Trudno było zaprzeczyć, tym bardziej, że miał rację. Nie pozwoliłabym na to, gdybym kochała kogoś na tyle, aby go nie zdradzić. Ale to nie znaczy, że na nikim mi nie zależy. Ja chyba nie jestem stworzona do kochania, nie umiem nawiązać głębszej relacji. Większość znajomości kończy się fiaskiem. Może nie powinnam się w cokolwiek angażować.
-Oliwia. Odpowiedz coś.-mówi lekko zaniepokojony Mateusz
-Masz racje, a ja się nie nadaje na jakiekolwiek głębsze relacje. W końcu mi to ktoś uświadomił...
-Przestań, nie to miałem na myśli.-przerywa mi-To, że wszystkie twoje związki kończyły się fiaskiem nie oznacza, że nie znajdziesz żadnego ogarniętego mężczyzny.
-Nie pogrążaj się błagam Cię.-sięgnęłam po paczkę papierosów i odpaliłam używkę.
-Twoja mama nie byłaby zadowolona gdyby Cię teraz zobaczyła.-Miałam wrażenie, że Mateusz chce mnie wykończyć swoimi stwierdzeniami. Dlatego zirytowana szybko odpowiedziałam:
-Nie sądzę żeby to spostrzeżenie coś zmieniło. Ale luz, spierdol mi humor do końca Mateusz.
Zamiast odpowiedzi, usłyszałam dzwonek telefonu Mateusza chciał coś powiedzieć, jednak kazałam mu odebrać. Jego wyraz twarzy szybko się zmienił. Kiedy skończył rozmawiać spojrzał mi w oczy skruszony.
-Znając życie to o mnie chodzi, co tym razem?-pytam niewzruszona, a bardziej zirytowana sytuacją, żeby nie powiedzieć kolokwialnie wkurwiona.
-Dzwonił Wrona.
-I czego chciał? Jakieś cudowne newsy?
-Kubiak wrócił do Moniki, podobno się pogodzili.
Kiedy to usłyszałam byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam co o tym myśleć dlatego zapytałam:
-Skąd Wrona o tym wie?
-Bo Kubiak zrezygnował z gry w Bełchatowie. Piechocki lekko zrezygnowany chciał pogadać z kadrowymi żeby go przekonali.-widziałam po wyrazie twarzy, że Mateusz nie kłamie. Jaką miałby mieć w tym korzyść.
-Późno już jest. Niedługo zgrupowanie. Mam nadzieję, że się posłuchasz i nie będziesz dramatyzował z tą kadrą.-mówię starając się zapomnieć o tym co przed chwilą usłyszałam. Teraz wiem, że musi tak być. A Michał nie chce tego zmienić. Czas iść w jego ślady. Nie zamierzam pozwolić żebym to ja wiecznie dostawała po dupie.
-Miałaś rację. Jeśli Antiga by mnie nie chciał, nie dostałbym tego powołania.-mówi uśmiechając się
-No widzisz, w końcu mówisz coś mądrego. Może tak kolacja jakaś? Szczerze mówiąc głodna jestem-odpowiadam zgodnie z prawdą. Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam. To nie było rozsądne, niedługo wracam do szkoły muszę poprawić wszystko i skończyć ten pierwszy rok.
-Gdzie najbliższa pizzeria? Mam ochotę na ten kaloryczny placek.-mówi wstając z kanapy.
-Na klonowej. Dosłownie 15 minut stąd samochodem. To jak? Jedziemy twoim volkswagenem czytaj demonem prędkości?-pytam rozbawiona
-To jest moje kochanie, oczko w głowie, zaraz po tobie.-mówi swoim niskim głosem/
***
-Nie lubię coca coli.-stwierdzam pijąc sok pomarańczowy. Od zawsze go piłam. A coca colą gardziłam od gimnazjum. Słodka bomba dla zębów.
-Ja nie lubię zarozumiałych kasjerek w sklepie. Taka typowa cebula, jak zrobisz coś źle to zabija wzrokiem.-mówi poważniejszy.
-Hmm. Nie lubię biesiady. Denerwuje mnie każda nutka tej 'muzyki'-pokazuję cudzysłów wymawiając ostatnie słowo.
-Po pijaku całkiem dobrze wchodzi, nawet biesiada.-stwierdza Mateusz.
-Ja tu widzę profesor od alkoholi mgr z doktoratem Mateusz Mika.-mówię rozbawiona zapominając o wszystkim co do tej pory mnie gnębiło. W Mateuszu było coś kojącego. Coś co nie pozwoliło zamartwiać się na dłużej. To chyba w nim najbardziej lubie.
-Co ty robisz?-pytam na Mateusza, który włączył aparat.
-"Zróbmy sobie fotę, wrzućmy ją na fejsa. Niechaj ludzie widzą jaka jesteś piękna."-zaczął śpiewać na całą pizzerię po czym napotkał zażenowane spojrzenia. Większość z nich nawet nie wie kim jest ten 'idiota' śpiewający piosenkę disco polo w pizzerii pełnej ludzi.
-Tylko jedno-mówię uśmiechając się do obiektywu. Mateusz nie żartował z wstawianiem na fejsa, już po paru cudownych zabiegach w photoshopie wrzucił na tablicę nasze zdjęcie. Po niespełna minucie mieliśmy już pare łapek w górę, no i jeden komentarz od Piechockiego:
-"Zasada skrzatów- nie spoufalaj się z wrogiem :D"-na ten komentarz obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem
-No to koniec między nami. Od dzisiaj jesteś u mnie na pierwszym miejscu listy wrogów.-mówię przez śmiech
-Ważne, że pierwszy.-mówi uśmiechając się czarująco.
__________________
Trochę optymistycznie :) Dziękuję skarby za wyświetlenia i komentarze. Piszcie w komentarzach jakie chcielibyście zakończenie. Ostatnio brak weny, przepraszam. Aleee oceny poprawione, zdam! :D Wakacje niedługo, na szczęście i nowy pomysł na opowiadanie. A więc piszcie i do następnego!
Pozdrawiam,
Pozdrawiam,
Tańcząc w ciemnościach
świetny
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie! :)
Usuń