sobota, 9 kwietnia 2016

28. "Miło ciebie widzieć Michał."

-Była najlepszą matką, jaka mogłaby istnieć na tym świecie. Nigdy nie zapomnę ile mi dała.. Ile poświęciła mi, bym była taką osobą jaką jestem obecnie. Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie będę tęsknić. Mam tylko nadzieję, że teraz jest jej naprawdę lepiej. A wszystkich obecnych... Proszę o modlitwę za moją mamę. Oczywiście dziękuję wszystkim za przybycie i pamięć.- kiedy skończyłam mówić napotkałam pokrzepiające spojrzenie Kacpra. Przez ten wypadek nasze kontakty się polepszyły. Ale wolałabym nie mieć nikogo oby tylko żyła moja mama. Jednak dobrze wiem, że nie można pragnąć rzeczy niemożliwych do spełnienia. Po pogrzebie rozmawiałam z wieloma ludźmi. Każdego próbowałam pokrzepić. Powiedzieć jakieś banalne słowa, które wypadałoby powiedzieć. Nie chciałam innych łamać moim stanem nie zamierzałam płakać. Wiem, że mama nie chciałaby, żebym była przygnębiona. Robiłam co tylko w mojej mocy aby godnie się z nią pożegnać. Do domu wróciłam totalnie wypompowana. Przed sobą mam sprawę z mieszkaniem i opieką z racji tego, że 18 mam dopiero za pół roku. Jest cień szansy na samodzielne mieszkanie pod okiem urzędnika. Bądź zamieszkanie z biologiczną matką. Zrobię wszystko aby tak nie było. Kiedy wypiłam kawę udałam się do łazienki. Napełniłam wannę ciepłą wodą, wlałam ulubiony płyn do kąpieli i miałam już wchodzić do wanny kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Okręciłam ciało ręcznikiem i udałam się do drzwi. Było grubo po 23 dlatego zaskoczył mnie ten niespodziewany dzwonek do drzwi. Przez myśl przeszło mi, że mógł to być Kacper. Ale oczywiście za dobrze by było.
***
Kiedy Kacper do mnie zadzwonił, byłem zszokowany i równocześnie zły na samego siebie. Jak mogłem pozwolić na to, żeby najbliższa mi osoba musiała sama przeżywać taką tragedię. Jak najszybciej załatwiłem sprawy w klubie i wybrałem najszybszy lot do Polski. Monikę uprzedziłem, że będę w Polsce i jest duża możliwość, że wpadnę na chwilę do małej. Dopiero na lotnisku doszło do mnie co ja właśnie robię. Jestem w drodze  do osoby, która najprawdopodobniej mnie nienawidzi. Ty idioto- mówię do samego siebie, kładąc walizkę na taśmę. Lot mijał w miarę dobrze. Obok mnie siedział mały chłopiec wraz z ojcem. Mały patrzył na mnie swoimi wielkimi, brązowymi oczami prawie przez cały lot. W końcu po godzinie lotu zagaił.
-Pan jest tym siatkasem nasej leplesentacji?-zapytał z uroczą wadą wymowy. Po sposobie mowy, no i z racji tego, że młody nie wymawiał jeszcze dobrze "r" i "z" sądziłem, że ma ok 7 lat.
-Zgadza się mały.-odpowiedziałem.- Widzę, że interesujesz się siatkówką.-mówiłem dalej.
-Ocywiście!-odpowiedział ożywiony, po czym kontynuował.- Mój tatuś gla w siatkówkę, jest naplawdę dobly.- widząc jak młody chłopak opowiada o poczynaniach swojego ojca nie mogłem siedzieć niewzruszony.
-Twój tato jest zmęczony, pewnie ciężki sezon.-powiedziałem, patrząc na mężczyznę śpiącego obok chłopca.
-Dzisiaj wlacamy do domu, mamusia na nas ceka. Pewnie zlobi nase ulubione pielogi z jagodami.-zaczął opowiadać, widać było jego rozmarzenie na myśl o specjałach mamy. Zastanawiało mnie tylko jedno. Dlaczego jego matka nie była razem z nimi. Nie chciałem być wścibski jednak ciekawość wygrała.
-Mogę wiedzieć dlaczego mama nie była razem z wami?
-Mamusia ma dzidziusia, tutaj w bsusku-pokazał  mały-Tatuś nie chciał aby była niebespiecna i została w domku.-odpowiedział
-A ty dlaczego nie zostałeś w domu? W Polsce?
-Lubie oglądać jak tata gla, mama rosumie, ale psyjechałem dopiero pod koniec losglywek. Za duse nie... nie. niebespieceństwo- wypowiedział z trudem chłopiec.-A pan? Dlacego sam?
-Zrobiłem głupią rzecz, pokłóciłem się z pewną panią, którą bardzo mocno kocham.-powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Moi lodzice tes się klócą, ale baldzo sybko godzą. Mama cęsto mówi, se tata jest nie do wytsymania, ale się kochajoo. Dlatego mają mnie i niedlugo moją siostsyckę.-chłopiec opowiadał to z taką miłością w oczach.-Pan się nie maltwi, wsystko się ulosy.
-Jesteś bardzo mądry.-podsumowuję.
-Cęsto to slysę.
Prawie całą podróż przegadałem, jak się okazało Pawłem. Potem dołączył do nas jego Ojciec, który okazał się naprawdę miłym facetem. Po bezpiecznym lądowaniu i odebraniu bagaży zadzwoniłem po taksówkę. Jeszcze przed opuszczeniem lotniska widziałem Pawła wraz z Ojcem przytulających czule kobietę z dużym brzuchem. Nie powiem widok mnie bardzo urzekł. Przez całą drogę go Oliwi w głowie miałem pełno pytań bez odpowiedzi. Jak zareaguje na mój widok, co zrobi, wyrzuci mnie, nakrzyczy? Te pytania gnębiły mnie do samych drzwi wejściowych Oliwii. Kiedy zadzwoniłem, wiedziałem, że nie mam już wyjścia.
-Tak mi przykro.-wypowiedziałem kiedy ją zobaczyłem w samym ręczniku u progu drzwi. Można było w niej czytać jak w otwartej księdze. Cienie pod oczami, opadnięte kąciki ust i niestety blizny na ciele. Moja mała Oliwia.-powiedziałem sam do siebie w myślach.
-Miło Ciebie widzieć Michał.-powiedziała ze smutkiem w oczach i wpuściła do środka.
________________________________
Kochani nie zabijcie. Słaby ten parcik. Miał wyglądać całkowicie inaczej, ale pod wpływem emocji samo to wyszło. Myślę, że wrócę do wcześniejszej koncepcji. Jak na ten czas trzymajcie tą część. Mam nadzieję, że się chociaż trochę spodoba. Można powiedzieć, wedle życzenia Michał wraca do łask. Chociaż myślę, że nie na długo.
Trzymajcie się cieplutko,
Tańcząc w ciemnościach.

2 komentarze:

  1. Interesujący :) ale twoje słowa "wedle życzenia michał wraca do łask. Chociaż myślę, że nie na długo" zasmuciły mnie :( mam jedno pytanie. Czy w twojej fantazji na samym końcu będzie nimi dobrze? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Nawet nie wiem jak to skończę ;/ Przykro mi to będzie zakończyć. ;c

      Usuń