-Domyśla się pani kto to może być?-pyta policjant, który ma zająć się całą tą sprawą. Mundurowi zajęli się zdejmowaniem śladów, przeszukiwaniem domu i Bóg wie czym jeszcze. Dowiedziałam się, że cały dom jest w takim stanie przez to jeszcze bardziej nienawidziłam sprawcy.
-Marcin Piechura.-odpowiadam-To na pewno on.
-Z tego co mi wiadomo Piechura miał przepustkę, jednak nie wiemy czy z niej wrócił. Kiedy będzie cokolwiek wiadomo, na pewno panią powiadomimy, a w tej chwili proszę zachować spokój. Dobrze by było gdyby nie była pani sama, ani nie zostawała w tym domu.
-O to się zaopiekuje.-mówi Kamil, który od niedawna stał obok. Odwiózł Michała bo następnego dnia ten musiał się wstawić na rozmowę do pracy. Kiedy policjanci skończyli wszystkie czynności związane ze śledztwem odjechali, a ja zostałam sama z Kamilem.
-Mam nadzieję, że coś mi o tym wszystkim opowiesz.-mówi z wymuszonym uśmiechem, którym wyraźnie chciał mi dodać otuchy. Nic nie powiedziałam, tylko weszłam na górę i zaczęłam się pakować. Było mi cholernie przykro. Ten rok jest naprawdę jakiś pechowy. Zastanawiam się czy spotka mnie coś lepszego od zdania klasy. Z torbą pomógł mi Kamil, wzięłam pod rękę tylko bluzę.
-No to do widzenia.-mówię cicho, czując spływającą łzę po policzku.
-Jeszcze się nie żegnaj bo tu wrócisz.-słyszę obok i momentalnie odskoczyłam. Na szczęście był to tylko Kamil na którego od razu nawrzeszczałam.
-Pojebało Cie Lijewski.-to były ostatnie moje słowa w moim zdemolowanym domu.
***
Mieszkanie Kamila było nadzwyczajnie czyste i schludne. Moją uwagę przykuły od razu ogromne ilości książek na równie ogromnym regale.
-Nie wiedziałam, że tyle czytasz nie..
-Nie wyglądam na takiego?-dokończył czytając mi w myślach. Nikt na mieście widząc Kamila nie pomyślałby, że sięgnął kiedykolwiek w swoim życiu po jakąś książkę a tym bardziej po Stephena Kinga.
-Bazar złych snów? No nie wierzę.-mówię tak jakby sama do siebie nie do końca dowierzając.
-Nie zachwycił mnie jakoś, wolę Metro Glukhovskiego-słyszę z kuchni, która nie odstaje minimalizmem od salonu w którym obecnie się znajduję. Po chwili widzę Kamila z herbatą, kiedy usiadł na kanapie poczułam dziwne mrowienie, którego do końca sama nie mogłam zrozumieć.
-Metro 2035 jest lepsze. Pierwszą część przebrnęłam ale tą przeczytałam z przyjemnością.-mówię sięgając po herbatę po czym siadam jak najdalej Kamila, chłopak wyraźnie to zauważa jednak nie komentuje.
-A więc mamy trochę wspólnego.-mówi patrząc znad kubka pełnego ciepłego płynu, którego mi tak brakowało.
-No wiesz, twoje mieszkanie ma się dobrze, a mój dom niestety nie do końca.-żartuję aby sprawa dotycząca mojej osoby nie była tematem tabu. Przez takie sytuacje czasami nie chce się wchodzić z nikim w głębszą interakcje, a po chwili ma się dosyć wzajemnego towarzystwa.
-Kim jest Marcin, dlaczego zdemolował ci dom, no i dlaczego masz pecha do imion zaczynających się na literę 'M'?-pyta na jednym wydechu.
-Marcin to mój były, zdemolował mi dom bo jest psychicznie chory, a do ludzi na literę 'M' nie mam pecha.-mówię zgodnie z tym co myśle.
-Niby nie masz, ale na szczęście mama ochrzciła mnie jako Kamil.-od razu się roześmiałam. Pierwszy raz w dniu dzisiejszym. Kiedy miałam podziękować Kamilowi zadzwonił mój telefon.
-To Mateusz, przepraszam na chwilę.-powiedziałam mojemu przyszłemu współlokatorowi po czym skierowałam się do kuchni.
-Antiga nie ukarał zbyt mocno tylko dlatego, że rozmawiałem z tobą. Myślę, że za rozmowę z mamą by mnie wychłostał-słyszę po drugiej stronie słuchawki dobrze znany głos. Wiem dobrze, że musi się dowiedzieć dlatego od razu mówię:
-Marcin wrócił. Kiedy wróciłam do domu wszystko było porozwalane. -mój głos niestety nie brzmiał spokojnie chociaż chciałam nie denerwować Mateusza moimi problemami. Po krótkiej chwili ciszy usłyszałam napięty głos Mateusza:
-Jakim on kurwa cudem wyszedł z więzienia?
*Kubiak*
Kiedy skończyłem rozmawiać z Moniką skierowałem się do swojego pokoju. Miesiąc temu nie uwierzyłbym w to co aktualnie się dzieje. Wycofałem papiery rozwodowe, zszedłem się z kobietą, która mnie zdradziła tylko po to by być przy córce, rezygnując przy tym z Oliwii. Kiedy miałem już wchodzić do pokoju usłyszałem czyjś uniesiony głos, jak się po chwili okazało był to Mika. Może się kłócił właśnie z Oliwią o coś co nie miało, bądź miało znaczenie. Teraz jego głos uspokoił się, chciałem odejść i wiedziałem, że to by było lepsze dla mnie i mojej moralności jednak moje nogi wiedzą lepiej ode mnie dlatego podszedłem bliżej by się przysłuchać.
-Oliwia, obiecaj mi, że nie będziesz nigdzie sama wychodziła.-a więc tu chodzi o Oliwię. Tylko po co ta prośba? Przecież jest prawie pełnoletnia. Kiedy Mika przysłuchuje się słowom dochodzącym ze słuchawki, jego wyraz twarzy ulega zmianie. Łagodnieje. Prawdopodobnie wyglądałem podobnie rozmawiając z nią.
-Nawet na papierosa malutka, nie przesadzam. Mam nadzieję, że ten Kamil się tobą zaopiekuje.-Mateusz był wyraźnie zmęczony sytuacją. Tylko jak można być zmęczony rozmową z Oliwią? Mi rozmowa z nią zawsze dodawała sił. Po każdej z nich miałem siłę górę przenosić.
-Dobrze wiesz, że mi też na tobie zależy. -mówi już zmęczonym głosem. Widzę, że Mateusza dużo kosztuje ta rozmowa. Kiedy jego twarz zalewa gniew zaczynam się bać o Oliwię. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Dobrze już wiem, że coś jest na rzeczy.
-Dlaczego uważasz, że Włodarczyk coś o tym wie?-mówi już mniej monotonnym głosem. Jeśli to wszystko ma związek z przeszłością i jej byłym to wybrałem najgorszy moment w życiu na zostawianie jej samej.
-Zapierdole skurwysyna.-przekroczona ilość przekleństw przez Mikę zmotywowała mnie do wrócenia do pokoju, który dzieliłem z Drzyzgą.
-Co jest Mice? Słychać go aż tutaj.-pyta się Fabian od razu gdy przekroczyłem drzwi pokoju.
-Chuj wie. Jak zawsze z nim problemy. Jak nie kontuzja to jego humorki.-kłamię po raz kolejny dzisiejszego dnia. Byłem pewny, że na wyznaniu miłości Monice się skończy. Jak to mówią nie chwal dnia przed zachodem słońca. Żeby oczyścić umysł i nie myśleć o pewnej młodej brunetce wziąłem słuchawki i podłączyłem je do telefonu. Zanim zdążyłem nacisnąć play w pokoju z impetem otwieranych drzwi pojawił się Mika. Sądząc po jego twarzy od razu mogę stwierdzić, że rozmowa do miłych nie będzie należała dlatego chciałem to załatwić jak najszybciej
-Czego?-pytam poirytowany całą tą śmieszną sytuacją.Miałem już dodać, że poprzez tak drastyczne otwieranie drzwi Mika nabawi się kolejnych kontuzji jednak dzisiaj nie było warto sie z nim wdawać w jakiekolwiek dłuższe konwersacje. Mateusz błyskawicznie pokonał odległość między nami dlatego szybko wstałem z łóżka i stanąłem twarzą w twarz z olbrzymem. Cisza nie trwa długo:
-Jeśli wiesz coś o tym co się stało z domem Oliwii i tym popierdolonym Marcinem to lepiej żebyś od razu powiedział i nie musiał rezygnować z Ligii Światowej.-mówi pewnym i twardym głosem, który tak bardzo nie pasuje do Mateusza. Mimo to nie przez ton żołądek wywrócił mi się o 360 stopni. Niestety oprócz mojego limitu kłamstw, który dzisiaj wyraźnie nadużyłem miałem rację. Oliwia znowu ma kłopoty z kimś przed kim sam kiedyś ją obroniłem.
świetny
OdpowiedzUsuńHalo Halo Tańcząca w ciemnościach kiedy nowy rodział?
OdpowiedzUsuńCzekam z utęsknieniem, bo masz talent :*
Bardzo proszę ooo nowy rozdziałek :D
Halo, halo, zgłaszam się. :D Już dzisiaj późną nocą powinien się pojawić :) Dzięki wielkie za opinię :*
Usuń