czwartek, 24 września 2015

*przeprosiny*

Kochani. długo nie pojawia się tutaj żaden rozdział, ponieważ dużo się zmieniło w moim życiu. Musiałam zmienić szkołę ze względów zdrowotnych, zanim ogarnęłam przeniesienie papierów i w ogóle minął tydzień. Niby wszystko się już ustatkowało. W tamtym tygodniu trafiłam do szpitala. Następny tydzień, za przeproszeniem psu w dupę. Teraz znowu muszę nadrobić zaległości w szkole. Przepraszam wszystkich którzy to widzą. Od razu uprzedzam. Nie zawieszam bloga, po prostu rzadziej będą się pojawiały rozdziały. Mam nadzieję, że mimo wszystko zostaniecie i będziecie czekać na nowy rozdział. Obiecuję, jeżeli tylko nadrobię zaległości, dostanę parę ocen, wpada nowy wpis.
Trzymajcie się cieplutko, pozdrawiam
Tańcząc w ciemnościach..

wtorek, 15 września 2015

16. "Życie się układa, jak pozwala mu fart."

*włącz*
Tkwiłam w pięknym śnie. Wszystko było idealne. Miałam wokół siebie ludzi na których mogę polegać. Mamę, Karola, Michała, nawet Kacpra. Brak Marcina w tej wizji nie był mi obojętny. Czuję i wiem, że nadal go kocham. Uczucie do niego niszczy mnie od środka. Teraz wiem co oznacza stwierdzenie, kochać kogoś zarazem nienawidząc. Nie polecam nikomu takiego stanu, w jakim się znajduje. Miałam kochającą mamę. Mimo, że wiedziałam iż nie jest moją biologiczną matką była dla mnie najważniejsza. Miałam przyjaciółkę i chłopaka. Obydwoje okazali się być tylko fałszywymi dodatkami do mojego życia. Utrudnieniami postawionymi na mojej krętej drodze życia. Ale czy aby na pewno mogę nazwać ich utrudnieniami? Był okres w którym miałam tylko ich. To dzięki nim chciałam budzić się każdego dnia rano i zasypiałam z uśmiechem na ustach, bo to oni byli jego powodem. Zadziwiające jest to, w jak zawrotnym tempie może się zmienić układ naszego życia. Jak szybko można kogoś stracić, bądź zyskać. Pokochać, bądź znienawidzić. Niektórzy mówią, że "Życie się układa, jak pozwala mu fart." Ale czy do końca jest to dobre założenie? Moim zdaniem, nic się nie zdarza bez większej przyczyny. Każdy z nas, ludzi. Ma ułożony plan według którego ma żyć. Co więcej. Uważam, że to plan tego Najwyższego. Przeszkody które stawia podczas naszej egzystencji, ma jakiś cel. Ma być sprawdzeniem naszej wytrzymałości. Tego ile jesteśmy w stanie wycierpieć. Mickiewicz w "Dziadach", a dokładnie w drugiej części napisał:
”Kto nie zaznał goryczy ni razu, ten nigdy nie zazna słodyczy w niebie”.
Właśnie takiego przekonania jestem. Człowiek może mieć różnie w życiu. Być milionerem, spać na pieniądzach i mieć ludzi od wszystkiego. Są i tacy, którzy na wszystko muszą ciężko zapracować i nie mogą pozwolić sobie chociażby na 1/4 tego co ma w życiu ten bogatszy. Pomimo to, jestem pewna, że obydwoje mają równe szanse na miejsce w niebie. I to dla każdego z nas powinien być priorytet numer jeden. Żyć tak, aby zasłużyć na Zbawienie Wieczne.
*Perspektywa Michała.*
Rozmawiając dalej z lekarzem dowiedziałem się, że Oliwia będzie musiała chodzić na terapię i przyjmować leki. Nigdy bym nie pomyślał, że tak mała kobieta może skrywać w sobie tyle bólu. Wiedziałem o tym, że jest pesymistką. Czasami jej oczy były cholernie smutne, aż krzyczały z bólu. Wiedziałem także o samookaleczaniu. Dlaczego zatem, nie umiałem jej pomóc. Musiałem wrócić do treningów. Przy okazji poinformowałem Karola, kolegę Oliwki, że jest w szpitalu. Od razu się zjawił. Nie mógł jednak liczyć na rozmowę, ponieważ dziewczyna się nie budziła. Nie mogę sobie wyobrazić co musi czuć ten chłopak. Jestem pewien, że zależy mu na niej tak samo mocno jak i mi.
*Perspektywa Karola*
Kiedy dowiedziałem się, że Oliwia jest w szpitalu o mało co nie zemdlałem. Jak Marcin mógł się posunąć do czegoś takiego. Powinienem od razu zareagować. Od razu po tym kiedy pierwszy raz ją uderzył. Byłem głupi, cholernie głupi. Czemu nie powiedziałem jej co do niej czuję. Czemu nie okazałem tego przed tym wypadkiem. Czemu jej nie wierzyłem w to, że rany na rękach są naprawdę od zbitej szklanki. Teraz wszystko mogło by wyglądać inaczej. Mógłbym siedzieć z nią i oglądać głupawe filmy na you tubie. Być na spacerze, rozmawiać z nią o tym co jej się śniło. Czego się boi. Mogło być tak pięknie.
*Perspektywa Mamy Oliwii*

Moja córeczka nie budzi się już od ponad miesiąca. Lekarze zapewniają, że robią co mogą. Mimo to im nie wierzę. Czemu to wszystko musiało się przytrafić akurat jej. Życie jest niesprawiedliwe. Codziennie modlę się o to żeby się wybudziła. Z każdym dniem coraz bardziej tracę nadzieję.
*Dzień meczu z Argentyną, (Puchar Świata).*
Dzisiaj graliśmy mimo, że czterosetowy mecz z Argentyną było ciężko. Na szczęście wygraliśmy 3;1 i zapisaliśmy 3 zwycięstwo na koncie naszej reprezentacji. Po meczu była konferencji po której cała drużyna ze sztabem omawiała mecz. Każdy z nas zajął miejsce na sali, a Antiga zaczął mówić o tym co trzeba poprawić, jak i o tym co udało nam się opanować do prawie, że perfekcji. Siedziałem obok Kłosa i Miki, kiedy nagle zadzwonił mój telefon. Przez pierwszą chwilę nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Na wyświetlaczu widniał numer mamy Oliwii. Po chwili otrząsnął mnie głos Miki.
-Stary odbierz w końcu.
**
-Halo? Słucham?
-Dzień dobry czy dodzwoniłam się do pana Michała?-słyszałem dobrze znany mi głos mamy Oliwki.
-Tak. Co się stało?-zapytałem
-Oliwia wybudziła się ze śpiączki. Pytała o pana.

niedziela, 13 września 2015

15. '- Niech pani się nie łudzi, że będę miała panią za matkę.'

*włącz*
Na chwilę straciłam głowę i nie wiedziałam o co chodziło. Dopiero po chwili zapytałam.
-Co to ma znaczyć?
-Oliwka, przedstawiam Ci naszą matkę.-powiedział Kacper roztrzęsionym głosem. Mimo to ciągnął dalej-Jak Ci nie wstyd. Co tata by na to powiedział? Może mi jeszcze powiesz, że o wszystkim wie? Może tylko ja jestem na tyle dla was okropny, że o niczym nie wiedziałem.
Słyszałam w głosie chłopaka rozpacz. Przy tej sytuacji, moje przeżycia są niczym. Chciałam dodać otuchy Kacprowi, dlatego złapałam go za rękę. Niespodziewanie odezwała się matka Kacpra. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła mówić do niej mamo.
-Twój ojciec o wszystkim wiedział... Wybaczył mi zdradę...-Po tych słowach ja włączyłam się do rozmowy:
-Czyli mamy innych ojców z Kacprem tak?-kobieta kiwnęła twierdząco głową- To po co pani chciała się ze mną zobaczyć? Czyżby wyrzuty sumienia nie dawały za wygraną? Niech pani się nie łudzi, że będę miała panią za matkę.
-Oliwia dość. Wystarczy.-przerwała mi według mnie, moja prawdziwa mama. Posłuchałam się, jednak nie dałam za wygraną. Czułam się coraz gorzej. Zdążyłam z siebie wyrzucić:
-Jak mogła to pani zrobić Kacprowi.
Potem widziałam tylko ciemność. Moje ciało ogarnęło przyjemne ukojenie. Spokój, którego od dawna nie czułam.
*perspektywa Michała.*
Źle czułem się z tym, że zostawiłem ją w tym szpitalu. Musiałem zakończyć pewien etap w moim życiu. Kiedy otwierałem drzwi mojego domu czułem przerażenie. To co teraz zrobię, od tego będzie zależało moje dalsze życie. Na dole zastała mnie ciemność. Na szczęście na górze paliło się światło. Monika pewnie nie śpi. Może Polcia źle się czuje. Szybko wszedłem po schodach. Pokój dziewczynki był zamknięty, dlatego skierowałem się do mojej sypialni w której paliło się światło.
-Długo próbowałaś to ukrywać?-powiedziałem, zastając w sypialni moją żonę, jak się potem okazało z sąsiadem.-Długo to już trwa?
-Michał? Co ty tu robisz? Co ze zgrupowaniem?-zapytała zszokowana. Mężczyzna leżący obok niej szybko się ubrał i miał już wychodzić kiedy go przytrzymałem.
-To jak kochasiu? Ile to już trwa?-zapytałem z nieznajomym mi spokojem.
-Pół roku.-wydusił z siebie.
-Spieprzaj stąd, dopóki jestem spokojny.
Mariusz, bo tak miał na imię nasz sąsiad opuścił mój dom jak oparzony. Kiedy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi, zwróciłem się do Moniki.
-Od razu po końcu Pucharu Świata składam papiery rozwodowe.
-Ale Michał. Ja wiem, że to był błąd. Pozwól mi to naprawić. Błagam.
-Monika, jesteś dorosłą kobietą. Umiesz myśleć konsekwentnie. Wiedziałaś jakie skutki przynosi zdrada.
-Kochanie, proszę.
-Pola zostanie z tobą, nie mogę jej zabrać matki. Nie zamierzam jednak ją opuścić. W każdej wolnej chwili będę z nią spędzał czas.-po tych słowach skierowałem się do sypialni Polci. Malutka ślicznie spała. Niestety przebudziła się, kiedy niechcący poruszyłem jej łóżeczko. Momentalnie wziąłem ją na ręce. Przytuliłem do swojej klatki piersiowej. Mała po paru minutach zasnęła. Pocałowałem córeczkę w skroń i położyłem do łóżeczka.
-Mój mały aniołeczek. Kocham Cię skarbku.-po tych słowach wyszedłem z pokoju, pożegnałem się z Moniką i wsiadłem do samochodu. Przede mną długa droga.
*perspektywa mamy Oliwii.*
Po tym jak moja córka straciła przytomność, w sali pojawili się lekarze. Podłączyli pod jakieś urządzenia i wyprosili każdego z sali. Moja biedna Oliwka. Niespodziewanie podszedł do mnie Kacper. Po jego matce nie było śladu.
-Mała da radę. Silna jest. Na pewno sobie poradzi.-próbował podnieść mnie na duchu. Widzę, że ciężko to znosi. Tak bardzo mi go szkoda.
-Wiem, tym bardziej, że ma dla kogo żyć.-powiedziałam.
-I o to w życiu chodzi. Żeby mieć dla kogo żyć.-zaskoczył mnie tą odpowiedzią. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Na myśl przyszło mi jedno pytanie.
-Przepraszam, że pytam. Łączy Cię coś z moją córką?-widziałam zaskoczenie na twarzy młodego Piechockiego.
-Jakby to pani powiedzieć.. Nie znamy się tak dobrze, jak ona z Michałem..
-Michałem?
-Kubiakiem.
-Przecież jak ostatnio rozmawiałyśmy, powiedziała, że to palant.-na twarzy libero pojawił się grymas uśmiechu.
-Z tego co wiem to wyjaśnili sobie wszystko. Mogę pani w tajemnicy powiedzieć, że on się nią zaopiekuje. Zależy mu na niej.
-Tak uważasz?
-Ja to wiem. Czasami aż żałuje, że ja nie mam z nią takiego kontaktu.
-Nie wszystko stracone.
-Niech mi pani uwierzy, że dla mnie już wszystko stracone. Po tym jak się dowiedziałem, że jest moją siostrą.. Nie mogę dojść do siebie.
Miałam już zapytać o to czemu tak uważa, ale podszedł do nas lekarz Borowicz.
-Co z moją córką?-od razu zapytałam.
-Jej stan jest stabilny. Właśnie otrzymaliśmy wyniki jej badań. I tutaj rodzi się problem.
-Jaki problem?-wyskoczył z pytaniem Kacper.
-Pan jest z rodziny?
-Tak.-oznajmiliśmy jednocześnie.
-Niech pani usiądzie.-rozkazał Borowicz, co uczyniłam.
-A więc?
-Pani córka miała robione eeg głowy. Na prawej stronie kory ciemieniowej widać zmiany. Nie możemy określić co to dokładnie jest, dlatego potrzebujemy następnych badań.
-Z tym nie będzie problemu. Jeżeli trzeba, to podpiszę wszystkie dokumenty.
-To cieszy. Mam pytanie. Czy córka miała napady gniewu? Była często zmęczona?
-Tak, zawsze po szkole, czy po treningach szła spać. A co do napadów gniewu. Oliwka od zawsze była emocjonalną dziewczyną. Do wszystkiego podchodziła uczuciowo.
-Mamy przypuszczenia, że Oliwia ma depresję. To może wyjaśnić takie wyniki badań. U ludzi z zaburzeniami snu, bądź zaburzeniami psychicznymi, często widać zmiany w eeg.
-Chodzimy do psychiatry. Ale ten nie widzi nic dziwnego w zachowaniu Oliwii.
-Może to dobrze maskuje? Widziała pani blizny u córki? Alkohol, narkotyki?
-Nie, Oliwia gra w siatkówkę. Prowadzi zdrowy tryb życia.
Przecież moja córka nie jest chora psychicznie. Wiem, że jak każde dziecko ma gorsze dni, ale czy aż tak daleko to zaszło?
*perspektywa Michała.*
Po długiej drodze, w końcu dotarłem do szpitala. W holu zauważyłem Kacpra i mamę Oliwii, rozmawiającą z mężczyzną ubranym w biały fartuch. Powoli podszedłem do nich, słysząc kawałek rozmowy.
-Może to dobrze maskuje? Widziała pani blizny u córki? Alkohol, narkotyki?
-Nie, Oliwia gra w siatkówkę. Prowadzi zdrowy tryb życia.-powiedziała zrozpaczona mama Oliwii.
Wiem, że Mała nie może spać i ma problemy ze sobą. Nie mogę zdradzić tego, że się tnie. Chyba, że już sami to odkryli. W końcu się odezwałem.
-Oliwia nie może spać. Nawet podczas zgrupowania nie spała.
-A kim pan jest?-zapytał doktor. Właśnie kim jestem?
-Jestem jej przyjacielem, bardzo bliskim. Traktuje ją jak siostrzyczkę.-kiedy to powiedziałem Piechocki bąknął coś nosem i wyszedł ze szpitala. Co powiedziałem nie tak?
___________________
WITAM!  Przepraszam, że mnie tu długo nie było. Szkoła, nauka i wgl. Wszystko naraz. Muszę jakoś się zaaklimatyzować w nowej szkole, co wymaga czasu. Dużo nauki mnie czeka, ale teraz jak powoli to ogarniam to rozdziały powinny się pojawiać częściej. Dzięki wszystkim za wyświetlenia i komentarze. Pozdrawiam cieplutko! See Ya! <3

piątek, 4 września 2015

14. -Po moim trupie.-To da się załatwić.

*włącz*
Po tym co powiedział Michał zrobiło mi się ciepło na sercu. Nie spodziewałam się tego po nim. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym zasnęłam. Śniłam o siatkówce, o tym, że gram w reprezentacji, a po wygranym meczu przytulam się do swojego mężczyzny. Najdziwniejsze w tym jest to, że nie mogłam zapamiętać twarzy chłopaka. Ze snu wyrwał mnie hałas. Słyszałam krzyki. Kiedy zobaczyłam pewnego osobnika w drzwiach sali, zrobiło mi się słabo. Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Wiedziałam jednak, że muszę to wyjaśnić.
*perspektywa Michała.*
Kiedy Oliwia zasnęła, udałem się na korytarz po jakąś kawę. Sącząc ciepłą ciecz, zauważyłem Antigę wraz z Wroną i Piechockim, za nimi szedł Włodarczyk. Czwartego nie chciałem nawet widzieć na oczy. Od razu szybko zerwałem się z krzesła.
-Czego ty tu jeszcze szukasz młody? Jesteś ostatnią osobą którą Oliwia chciałaby zobaczyć.
-Odpuść, chce z nią porozmawiać.-odparł Wojtek.
-Po moim trupie.-syknąłem.
-To da się załatwić.-powiedział Włodarczyk. Wyprowadził mnie kompletnie z równowagi. Momentalnie znalazłem się obok niego. Nagle poczułem czyjeś ręce na nadgarstkach. Tym kimś się okazał Wrona.
-Uspokójcie się, obydwoje nie pomagacie.-krzyknął Antiga, jak nigdy zdenerwowany.-zaraz obydwojgu was wyprowadzę.
-Niech się tylko do niej zbliży, ma w mordę obiecuję.-powiedziałem.
-Uważaj bo.-rzekł pogardliwie Włodarczyk.
-Spokój. Siadać na krzesłach i czekać. Jak nie to nie macie tu wstępu. Ja się tym zajmę.-wrzasnął Wrona.
-Chcę z nią porozmawiać. 10 minut i mnie nie ma. Nic więcej nie chce.
-Śmieszne. Nie będzie chciała rozmawiać.-rzuciłem szybko.
-Niech ona zdecyduje.-odpowiedział.
-10 minut Włodi. Nie więcej.-po tych słowach Stephane zaprowadził go do sali Oliwii. A ja niezadowolony zacząłem pić następną kawę.
*Włodi.*
Kiedy Oliwia mnie zobaczyła, była widocznie zszokowana. Dlatego od razu zacząłem.
-Mała..
-Nie mów do mnie tak.-pośpiesznie mi przerwała.-najlepiej wyjdź i nie pogarszaj sprawy.
-Nie chciałem tego. Kurde nie chciałem, nie chciałem.. Oli. Uwierz. Poniosło mnie. Jestem zazdrosny o Kubiaka.-przyznałem.
-Nie jesteśmy razem. Przypominam Ci, że zrobiłeś ze mnie kurwę. Naprawdę, wiem już za kogo mnie masz.
-Oliwia, poniosło mnie. Nie myślę tak. Kacper mi dopiero uświadomił, że się w tobie zakochałem.-wyznałem jednym tchem.-zależy mi na tobie.
-Fajnie, teraz mnie posłuchaj. Nie będę się powtarzała. Skrzywdziłeś mnie, ufałam Ci. A ty? Kurwa Wojtek. Myślałam, że jesteś inny.-powiedziała roztrzęsiona.
-Nadal możesz mi ufać-podniosłem głos.
-Nie krzycz na mnie.
-Oli. Wybacz mi, proszę.
-Wybaczam, ale nie zapomnę. Nie umiem. Mam dość tego,  że dostaję po dupie od osób które kocham, na których mi zależy.
-Tak mi przykro, nie chciałem żeby ktoś Cię skrzywdził.
-Mi też strasznie przykro, 10 minut minęło. Wypad.-powiedział Kubi, wchodząc do sali. Tak bardzo chciałbym być na jego miejscu. Tak bardzo chciałbym, żebym to ja ją uratował. Pomógł jej. A w efekcie, to ja jestem skurwysynem. Ja ją skrzywdziłem. Ona mi nie wybaczy. Ta ostatnia myśl krążyła mi po głowie, aż do dotarcia do ośrodka.
*Oliwia.*
Czułam się okropnie. Jak szmata, dziwka, nie miałam ochoty żyć. Znowu patrzę na blizny, czekając na kawę i Kubiego. Niesamowite jest to, w jak zawrotnym tempie mój wróg stał się najlepszym przyjacielem. Z przemyśleń wyrwał mnie mój 'bff'.
-Nawet o tym nie myśl.
-Że co?-zapytałam zdziwiona.
-Nie pozwolę Ci na to. Nie ma żadnego cięcia, Mała.-dopiero potem zorientowałam się, że nadal gapiłam się jak głupia na uda.
-Walczę z tym...-po tych słowach zapadła cisza. Michał wpatrywał się w okno, a ja w jego plecy. Najwyraźniej czymś się zamartwia. Po dłuższej chwili dodałam.-Nawet Ci nie podziękowałam.-Dzik od razu się odwrócił w moją stronę, po czym usiadł obok na krześle.
-Nie ma za co Malutka. Każdy zrobiłby to samo na moim miejscu.
-Tak bardzo się cieszę, że wtedy na Ciebie wpadłam. Za to przepraszam. Zaczytałam się, nie zrobiłam tego specjalnie.
-Wyjaśniliśmy już to sobie. Poniosło nas. Jest już okay.
Nagle do sali wpadł Antiga z Piechockim, a za nim Wronka.
-Jezuuu, kochana nasza. Tęskniliśmy.-rzekł Wroncia.
-Nawet nie wiesz jak.-powiedział ze swoim śmiesznym akcentem Antiga. Zauważyłam, że Michał pisze sms'a. Po paru sekundach oznajmił.;
-To ja spadam, zostawiam Cię w dobrych rękach. Muszę coś załatwić.-uśmiechnął się do mnie, pożegnał się z każdym i wyszedł. Nie powiem, to było dziwne. Mimo to, zaczęłam rozmawiać z moimi gośćmi. Nagle okazało się, że Wrona z Antigą musieli wracać, dlatego zostałam z Piechockim w sali.
-To co zostaliśmy sami.-rzekł z uśmiechem Kacper.
-Na to wygląda. Oczywiście, jeżeli Ci się nie chce to nie musisz tu ze mną gnić. Mam nadzieję, że za 3 dni mnie wypuszczą. Wariuję tu.
-Nie żartuj, zostaję. Przyznam, że naprawdę tu można zwariować. Czekam tylko aż wyleczę tą kontuzję.
-Damy radę, a ty szybko wrócisz do treningów, wierzę w to.-rozmowa nam się dobrze kleiła. Kiedy miał już wychodzić, bo robiło się późno, w drzwiach zjawiła się moja mama.
-Jejku, kochanie.-momentalnie otuliła mnie swoimi matczynymi ramionami.-Tak bardzo się o Ciebie bałam. Jak dobrze, że nic Ci się nie stało.
-Obydwie kadry się cieszą, że Oliwia jest cała i zdrowa.-Mama od razu skierowała wzrok na libero. Kacper szybko się przedstawił.
-Miło mi.- odparła mama. Po chwili skierowała się, do mnie.-Jest tu jeszcze ktoś kto chciał się z tobą zobaczyć. Pamiętasz naszą rozmowę, sprzed tego wypadku?
-Tak pamiętam. Ona tu jest?
-Tak. Chciała się z tobą zobaczyć.
-Przepraszam, ale może przeszkadzam?-wtrącił Kacper.
-Nie, zostań proszę. Potrzebuję kogoś kto mnie uspokoi w razie czego.
-A więc zostaję.-powiedział, po czym usiadł na krześle.
Mama zniknęła za drzwiami. Po chwili zjawiła się z jakąś kobietą w drzwiach. Wstrzymałam oddech, szybko złapałam Kacpra za rękę dzięki temu stałam się spokojna. Jednak coś było nie tak. Kiedy młody libero zobaczył prawdopodobnie moją biologiczną matkę, jego ręka mocniej zacisnęła się na mojej. Przestraszyłam się i zapytałam Piechockiego co się stało. Nie otrzymałam odpowiedzi. Skierowałam wzrok na kobietę stojącą obok mojej mamy. Widziałam, że kobieta nie jest w lepszym stanie od Kacpra. Libero rozluźnił uścisk i głośno wypuścił powietrze. Po chwili powiedział, roztrzęsiony:
-Jak mogłaś. Nie wybaczę Ci tego, do końca życia.
__________
Do wszystkich którzy czytają! Jestem w 1LO. Ciężko mi dodawać posty, ponieważ jestem poza domem i byłam odcięta od internetu. Dziękuję za wyświetlenia, komentarze, miłe słowa. Naprawdę miło wejść na bloga i zobaczyć, że ktoś czyta moje wypociny, a co więcej. Że to się komuś podoba. Jeszcze raz, wielkie dzięki! Coraz chłodniej na dworze, dlatego trzymajcie się cieplutko! <3  Do zobaczenia.