wtorek, 15 marca 2016

26. "Może ja muszę już cierpieć."

Oliwia
Rozłączył się? Sam? Pierwszy? Nienawidzi mnie?
Z R A N I Ł A M    G  O-  z tą myślą skierowałam się do łazienki by zmyć z siebie ten brud dzisiejszego dnia. Odkręcam wodę i zdejmuje ubrania. Dochodzi 23 a mama nadal nie wraca. Sięgam po telefon i wybieram jej numer. Słychać sygnał, dlaczego nie odbiera? Piszę wiadomość. Moje myśli piszą już czarne scenariusze ale dobrze wiem, że już parę razy wypadł jej pilny wypadek i musiała zostać dłużej. Wiadomo, że telefonu nie zabierze na blok operacyjny. Już spokojniejsza wchodzę do wanny i zanurzam się cała.
*następnego dnia rano.*
Budzi mnie mój telefon, dziwi mnie jedynie, że to nie jest mój budzik. Osowiale wstaję z łóżka i sięgam po telefon. Patrzę na wyświetlacz. Numer którego kompletnie nie znam w dodatku stacjonarny. Odbieram.
-Halo?- mówię ospałym głosem.
-Rozmawiam z Oliwią Strus?-pyta kobieta po drugiej stronie.
-Obecnie przy telefonie, o co chodzi?-coraz bardziej się denerwuje. Po chwili mój świat legł całkowicie w gruzach. Zdycha i nie chce walczyć dalej o życie. Słysząc słowa pielęgniarki pobliskiego szpitalu wpadam w panikę. Zaczyna mi brakować tlenu. Wiedząc co nastąpi dzwonię do jedynej osoby, której mogę jeszcze zaufać. Chłopak momentalnie odbiera.
-Oliwia? Co się dzieje, że o tej porze dzwonisz?-pyta zachrypniętym głosem, prawdopodobnie przed chwilą spał tak samo jak ja.
-Błagam, przyjedź jak najszybciej.-wypowiadam biorąc głębokie hausty powietrza.
-Oliwia.
-Błagam.-przerywam mu i się rozłączam.
Kieruję się pośpiesznie do pokoju mamy i pakuję wszystkie jej rzeczy. Biorę kosmetyki, leki, które brała na serce i wkładam do torby podróżnej.
-Co ja takiego robię, że wszystko mi się wali na głowę?-pytam sama siebie, siadając na łóżku mojej mamy.
Może ja muszę już cierpieć, być wystawiana co chwilę na próbę. Tylko czy można żyć w ciągłym bólu, bojąc się o każdy nowy dzień. Michał. Michał. Michał. Dlaczego i jego musiałam stracić? Przecież nie grzeszę aż tyle, żeby już na ziemi zaznawać piekieł. A jeśli stracę nawet mamę? Kto mi pozostanie? Straciłabym już każde możliwe osoby. Może właśnie tego muszę doświadczyć. Całkowitej straty. Samotności, w której można liczyć tylko na zrzędzenia losu. Nic nie może być pewne. Ja nie mogę być pewna czegokolwiek. Nikomu nie mogę ufać, przywiązywać się. Z rozmyślań wyrywa mnie dzwonek do drzwi. Chwiejnym krokiem schodzę na dół i je otwieram.
-Oliwia, co się stało?-pyta widząc mnie i wchodzi bez zastanowienia do środka, a ja znowu się rozklejam.
-Moja mama. Ona... Mama.- nie mogę skleić żadnego logicznego zdania. Znowu zabiera mi oddech. I zaczynam głęboko oddychać.
-Mała, spokojnie, co się dzieje? Co z twoją mamą?
-Miała wypadek.- na te słowa chłopak wyraźnie się zmartwił, po chwili jednak zdał sobie sprawę, że tylko on mi w tej sytuacji został i zachował kamienną twarz.
-Wiadomo coś więcej co się stało?-zapytał po chwili.
-Jakiś idiota wjechał na przeciwny pas. Centralnie na moją mamę rozumiesz? Ona nie zdążyła nawet skręcić.-wybucham płaczem.
-Oliwia spokojnie, jedziemy do szpitala. Znasz ulicę?-zapytał pośpiesznie i pomógł zakładać mi kurtkę.
-To na samym końcu miasta. Na Kochanowskiego.
***
Wkładając torbę do samochodu, zrobiło mi się słabo. Przez to wszystko w środku czuję się pusta. Wszystko to mnie wykańcza. Kiedy już jechaliśmy autostradą przepełniało mnie przeczucie, że zostałam na tym świecie całkowicie sama. W tej chwili nawet nie byłam świadoma tego, jak bardzo się nie myliłam.
***
__________________________________
Witam wszystkich, oddaje w dobre ręce post nr. 26. Mam nadzieję, że się spodoba. Humor nadal depresyjny więc na razie będzie smutno. Misie moje kochane, nie wiem w jakich odcinkach czasu będą się pojawiały rozdziały.. Mam dużo nauki, treningów. Parę jedynek wpadło jak każdy wie, same sie nie poprawią. Mam nadzieję, że wybaczycie i będziecie cierpliwie czekać. Pozdrawiam,
 
Tańcząc w ciemnościach.. 

3 komentarze: